Informator

04.04.13

REJESTR BLOGÓW

Szablon wykonała cudowna Christel


Rozdział 11 jest ale no dziwny i trochę beznadziejny
(Wiem ale robię reklamę xD)


Won zimo wścieła do piekła!





czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 6 Kiedy jedni, z namiętnym zapamiętaniem bądź durną nienawiścią, grzebią w trzewiach drugich, ty pozostań grzeczny*


3 dni. 
Od trzech dni siedziałam w tym przeklętym pokoju i tylko irytująca, prawiąca mi morały Fan była mą towarzyszką. Na sto diabłów, doprawdy! Ja jej zaraz czymś przyłożę, jeśli nie skończy rozprawiać o Edenie i o tym, który z braci jest lepszy Eden czy Babel? Ignorowałam ją oczywiście, wyłączyłam się i tylko waliłam głową w poduszkę, bo tu ani internetu, ani kablówki! Myślałam, że oszaleje, albo popełnię morderstwo lub samobójstwo! Niech mnie ktoś wreszcie uwolni! Wiedziałam, że wuja już tam nie było. Wrócił do naszego domu i siedział na mięciutkiej, łaciatej kanapie przed telewizorem i oglądał jakieś głupie telenowele meksykańskie.
Przy okazji, szczerze zastanawiałam się, kiedy odbędzie się ślub, albo kiedy Fan o tym wtrąci, ale niestety - ta na ośli upór gadała tylko na zmianę, Eden, Eden, Babel, Babel, Eden, Babel. I tak w kółko, oszaleć można! Wiem, że jest dziewczyną  i dziewczyny gadają o chłopakach, ale ona gada o nich przez 3 dni, dwadzieścia cztery godziny na dobę.
- Wiesz... A może byś tak zmieniła temat? - zasugerowałam delikatnie.
-Jasne! Układamy nowy plan ucieczki? – spytała, jak zwykle wesoła Fantine, przez co odniosłam wrażenie, że chce się mnie po prostu pozbyć. Ale to nic! Ja też nie chce tutaj być.
- No dobrze... Mów - zgodziłam się niechętnie, ale chciałam się wreszcie z tego przeklętego budynku wyrwać.
- No to będzie tak...  W nocy wymkniesz się oknem... Załatwię linę, zejdziesz i jak przemienisz się w tygrysa, to uciekaj. Cały czas biegnij prosto do końca lasu, a potem będzie normalna droga. Pamiętaj nie oglądaj się za siebie... Zaraz ci nawet załatwię normalny strój - powiedziała, a ja spojrzałam na nią.
Nawet niezły był plan.
Parę Godzin Później 
Było już ciemno, a ja, przebrana w normalne ciuchy (Normalne! Pa, pa zwiewne sukienki! Wracam do spodni. Amen), czekałam na Fantine, która miała załatwić mi linę i jakoś omamić strażników. Miałam nadzieje, że ich nie zabije tym swoim omamieniem. 
Nareszcie drzwi się otworzyły, a zdyszana i potargana Fan, z zarumienionymi policzkami, wkroczyła z liną. Spojrzałam w dół: strażnicy leżeli na dole i spali. Nawet z takiej wysokości było czuć od nich alkohol. Nie chciałam wiedzieć jak Fan ich upiła.
Przywiązała linę do okna, a jej resztę spuściła na sam dół. Pożegnałam się z Fan, która życzyła mi powodzenia i uśmiechała się z triumfem.
Nareszcie wolna! – pomyślałam, zwisając z liny. Czułam się normalnie jak jakiś tajny agent i było nawet całkiem zabawnie, póki nie spadłam z tej liny.
Wstałam, rozejrzałam się. Pusto. Można iść, droga wolna i witaj wolności!
Zmieniłam się w białego tygrysa ze złotymi paskami i puściłam pędem do końca lasu tak, jak radziła mi służąca. W swojej zwierzęcej postaci czułam się wolna i bardzo lubiłam, jak wiatr mierzwił mi sierść, a najlepsze było ryknięcie.
Zanim się obejrzałam, byłam już w tym samym parku, od którego wszystko się zaczęło. Z dziką radością znów zmieniłam się w człowieka i w swej euforii, okręciłam się w koło. Taka byłam szczęśliwa, że nareszcie jestem wolna! Chciało mi się śmiać i radować.
Nagle usłyszałam jakieś nieludzkie odgłosy. Odwróciłam się, a tu te same potwory... Ten sam odór zgniłych zwłok, te same chude i wysokie ciała, i te same zabójczo ostre pazury, i zęby wyszczerzone w przerażającym uśmiechu.
Zostałam otoczona.
I po wolności. Zmieniłam się w tygrysa i rzuciłam na nie, lecz ta walka była nierówna. Ich ciągle przybywało, a ja byłam jedna... Tylko jedna. Nagle poczułam jak coś przeszywa mi bok. To była jedna z tych bestii. Warknęłam i odgryzłam jej głowę. Rana strasznie piekła.
Coś przecięło powietrze. 
Miecz. Świetlisty, potężny i zabójczo ostry.
Eden.
Przybył po mnie i właśnie walczył z tymi potworami. Poczułam ulgę, ale stwory ciągle przybywały, więc nie miałam czasu na nic innego. Kiedy odwróciłam się w tym morderczym tańcu w stronę Edena, on już leżał przygnieciony przez tego dziwnego stwora, który próbował go pogryźć. Ja odrzuciłam go i zobaczyłam na nagiej piersi Edena powiększającą się plamę krwi. Zawyłam rozdzierająco, a z nieba jakby łzy spadły, doprowadzając stwory do ryku. Ich słaby punkt - woda. Zmieniłam się w człowieka, i trzymając się krwawiącego boku, poczołgałam się do Edena, który był coraz bledszy. Plama powiększyła się, a ja odkryłam, że gdzieś tam w głębi mojego serca, czułam coś do niego. Onn umierał. Umierał za mnie. Nie, tak nie powinno być. Rozpłakałam się, a moje łzy mieszały się z deszczem. 
- Edenie... Nie odchodź Ed.... Eden...Nie możesz mi tego zrobić, kiedy ja...Zaczynam coś czuć... - płakałam, a nowoodkryte, malutkie uczucie kłuło mnie boleśnie swoją własną raną.
- Lia..Lia...Ko...Kocha...Kocham cie - wyszeptał z trudem. Jedna moja łza spłynęła po jego policzku. W zasadzie nie wiem, czy to była łza, czy kropla deszczu, ale nie ważne. Moje włosy zasłoniły nas, a ja sama, z własnej woli, zbliżyłam swe wargi do jego ust i pocałowałam go. Nie oddał pocałunku, a ja czułam jak życie z niego ulatuje. Prawie nie oddychał, a ja straciłam przytomność, przygniatając go dodatkowo swoim ciężarem.....


_______________
Krótko wiem... Mam nadzieje że za bardzo się nie pośpieszyłam?Jak sądzicie? 
Mi podoba się ta dramatyczna część... W opisach walk jako takich dobra raczej chyba nie jestem... Piszcie jakim sposobem udało się Fan upić strażników :)
Jak zawsze do niczego nie pasujący cytat -Sándor Márai (bo mi się ten cytat bardzo spodobał )
Nie zbetowany.
____________
Edit
Wybetowany

4 komentarze:

  1. No wiesz co? Teraz twój blog zaczął podobać się coraz bardziej. Wybacz komentarz zupełnie nie w moim stylu, ale nie mam ochoty nic pisać. Zostałam brutalnie przytłoczona prawdą o tym, że w Poniedziałek już do szkoły i odechciało mi się wszystkiego... Zrób mi prezent i kolejną część dodaj jak najszybciej !

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw omamiła strażników kobiecymi wdziękami! Wiesz, cycki i ten teges, nie mówiąc już o innych rzeczach, które mogli robić. Mam tylko nadzieję, że nie jednocześnie...
    Rozdział bardzo fajny, choć krótki i wiesz co? Muszę cię ukatrupić! Nie omawiałyśmy śmierci mojego Le Golasa, więc jeśli go zabijesz, to... Pożałujesz, słyszysz?
    Zrobię ci Samarę Morgan, lub wykombinuję ci takie Paranormal Activity, że wydalisz jelita ze strachu. *patrzy bardzo groźnym spojrzeniem na monitor*
    Kapewu?
    I ojej! Eden wyznał miłość!
    proponuję to:
    "-Lia..Lia...Ko...Kocha...Kocham cie."

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj no dobrze! Ale kotku ja nie mogę zabić Eden... Przecież to główny bohater! Ano tak... Wyznał xD Wiem że krótki ale weny brak trochę rano mi było jak musiałam iść ćwiczyć jeszcze na pianinie.
    A jak! Gratuluję wyobraźni! Właśnie tak! Cycki i piwo! Buhahah! Tak myślałam żeby z Fan zrobić taką nimfomankę...

    OdpowiedzUsuń