Informator

04.04.13

REJESTR BLOGÓW

Szablon wykonała cudowna Christel


Rozdział 11 jest ale no dziwny i trochę beznadziejny
(Wiem ale robię reklamę xD)


Won zimo wścieła do piekła!





czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 11 część 1 Ile głów - tyle rozumów. Ile serc - tyle rodzajów miłości *

Wszystko działo się jak we śnie. Nagle z zarośli wbiegła cała służba ktoś mnie obejmował. Babel uśmiechał się tajemniczo ktoś inny skakał  posypały się kwiaty, wszyscy nam gratulowali zupełnie nie ogarniałam.
Na szczęście Fanny przepędziła ich wszystkich w tym samego oburzonego i wygrażającego jej się Edena i poprowadziła mnie oszołomioną mnie do pokoju.
-Ślub będzie za tydzień. Wszystko zamówione. Kwiaty, sukienka... Ksiądz nawet specjalnie szykują wam wasz pokój... Cieszysz się?-zapytała Fan a mi wydało się że jest jej trochę smutno... Ciekawe dlaczego przecież sama mnie wręcz zepchnęła ze schodów bym do niego poszła.
-Tak szybko?-zdziwiłam się - Mam nadzieje że sukienka będzie na mnie dobra... Tak chyba się cieszę a ty?Jesteś jakaś taka smutna-zauważyłam a Fanny wzruszyła tylko ramionami.
-Wiesz... Cieszę się ale smucę bo już nie będę twoją pokojówką... Niestety -powiedziała spuszczając głowę.
-Co?!Ale jak? Fantine.... Co się dzieje?-zapytałam niespokojna o moją... Przyjaciółkę?Tak nawet sobie nie zdawałam sprawy jak bardzo się z nią zżyłam.
-Tak właśnie co się ze mną dzieje?Bo wiesz ja... Spałam z Babel'em.... I jestem w ciąży. Ale spokojnie! To nie była moja wina jego też nie... Tylko alkoholu. Upiliśmy się i no stało się. Dlatego odchodzę wiesz nie chce mu mówić... W zasadzie to boję się. Urodzę to dziecko i... W sumie nie wiem czy je oddam czy nie to trudne. Jak wyszłaś zrobiłam test. Nie martw się o mnie! Zawsze będziesz mogła na mnie polegać i proszę cię. Nie mów Babel'owi a tym bardziej Edenowi... On już ma na mój temat wyrobione zdanie -tu skrzywiła się a ja byłam w szoku.
-Fan! Ja... To... Jak?-zapytałam oszołomiona.
-Co jak?Nie wiesz jak się robi dzieci czy co?-tu uśmiechnęła się leciutko.
-Fanny ty naprawdę mnie zostawiasz?Ach! Dobrze... Spróbuje nic im nie mówić... Nie obiecuje że nie powiem ale postaram się nie mówić. Zostaniesz do mojego ślubu prawda?-zapytałam trochę przybita tym że Fantine odejdzie ode mnie.
-Tak. Będę nie martw się! A co już chcesz się mnie pozbyć?- i zaczęłyśmy się śmiać.

Tydzień Później

-Fan?Ta suknia jest... Trochę zbyt obcisła-powiedziałam próbując jakoś welonem zakryć mocno wydekoltowany i ściśnięty przód. Znaczy się cycki mocno odsłaniał i mój zacny okrągły kuper w dół już się rozszerzała. Była oczywiście biała. Długie rękawiczki i ogromny welon. Włosy były chyba jakimś dziełem sztuki i no były dość ciężkie. W sumie sama nie wiedziałam ile Fantine wpięła mi tak metalu.
-No! Wyglądasz pięknie... Hlip... Też tak chce!- i zaczęła płakać a ja nie wiedziałam kompletnie jak ją pocieszyć więc walnęłam ją poduszką.
-Przepraszam ale ja się zawsze wzruszam w takich chwilach -odparła i stanęła naprzeciw mnie.
-Słuchaj to jest bardzo ważny dzień.Zarówno dla ciebie jak i dla Edena oraz nas wszystkich. Ściągniesz klątwę... I opowiesz mi wszystko z waszej wspólnej nocy prawda?-poruszyła zabawnie brwiami a ja pacnęłam ją w ten pusty zboczony myślący tylko o jednym łeb.
-Ał! No co? Ja po prostu chce wiedzieć!-odparła i spojrzała z przerażeniem na zegarek - O nie! Nie wypada by panna młoda spóźniła się-odparła i wypchnęła mnie z pokoju sama poprawiając swoją sukienkę.
Doszłyśmy do salonu gdzie miała się odbyć cała ceremonia w ostatniej chwili zdążyliśmy.
Eden już tam stał. Tyłem do mnie ale wiedziałam że piekielnie do twarzy mu w garniturze.
Wuj podał mi uśmiechnięty ramie Fan poprawiała jeszcze welon i miała mi go nieść.
Rozległa się muzyka i poszłam stresowałam się strasznie. Eden się odwrócił na jego ustach widniał uśmiech wyciągał ku mnie silną dużą dłoń.
-Jak anioł-szepnął i wszedł ksiądz którym o dziwo okazał się ojciec Edena. Bez jaj to tak można?Czemu on ma nam udzielać ślubu?A jak ja chce księdza to co mam robić hę?Nikt tu nie myśli o mnie! Dobra to nerwy.
-Czy ty Cellio bierzesz tego oto Edena za męża?Bierzesz?-usłyszałam i to mnie wyrwało z moich rozmyślań.
-E no... Tak! Tak Biorę! -odparłam szczęśliwa że przypomniałam sobie co miałam powiedzieć.
-A więc teraz buzi buzi i bibka!-odparł ojciec Edena. Boże! Czy on też jest moim teraz tatą?I czy on naprawdę powiedział buzi buzi i bibka?Chyba tak bo zaraz Eden całował mnie gorliwie.
-Hola hola zaczekajcie z czułościami do nocy-odparł "tata" a my poszliśmy do ogrodu się bawić.
Było naprawdę wspaniale i ani się obejrzałam była noc. No tak... Czas na dopełnienie obowiązków małżeńskich...
Eden miał jakąś taką nieciekawą minę kiedy wrócił mi o tym przypomnieć....

___________________
Wybaczcie za jakość i w ogóle ale ja ten rozdział od jakiś 3 tygodni piszę i nie mogę napisać dlatego podzieliłam na dwie części... No
Cytat - Lew Tołstoj
Wybaczcie wiem rozdział beznadziejny ale no po prostu czasem się tak ma