Mała dziewczynka ukryta w szczelinie w drzewie, patrzyła jak bezwładnie opada ciało jej matki i na ludzi których, jej matka uznała za złych.Jakiś mężczyzna krzyczał na innych wkoło panował chaos, tak przynajmniej wydawało się zdezorientowanej dziewczynce.W jednej chwili niewytrzymała i wyłoniła się z ukrycia i popędziła do ciała matki.
-Mamo...Mamusiu...Mamo-powtarzała przestraszona dziewczynka, trzęsąc ciałem swej matki.
Spojrzała w stronę mężczyzn z istną nienawiścią, co w dziecięcych oczach czterolatki wyglądało bardzo nienaturalnie.
Mężczyźni cofnęli się instynktownie gdy zobaczyli wzrok dziewczynki ,ale dowódca zaczął krzyczeć "Zabić!Zabić ją!" krzyczał wściekle jak w amoku bliski tak wygranej.
Mężczyźni z wahaniem ruszyli na dziewczynkę ,a ta tylko krzyknęła głośnie "NIE" po czym z niej buchnął ogromny czerwony płomień i po krótkiej chwili zgasł ,a ta chwila wystarczyła by mężczyźni zbliżający się do niej padli na ziemie śmiertelnie poparzeni.
Dziewczynka zobaczywszy to popłakała się ,a "dowódca" z ludźmi którzy mu pozostali zarządził odwrót.
Mała płakała jeszcze ,aż nagle ktoś położył jej rękę na ramieniu.
Odwróciła główkę w tamtą stronę i swymi niezwykłymi ognistymi oczyma spojrzała na mężczyznę.
-Chodź-powiedział.....
Malin obudziła się gwałtownie z tego dziwnego i jawnie przerażającego snu który, nawiedzał ją już od parunastu dni.Sen stawał się coraz bardziej wyraźniejszy z każdym dniem, zbliżającym Malin do pełnoletności.Nie wiedziała bowiem ,że to jej własne wspomnienia próbują wydostać się i uświadomić jej co tak naprawdę stało się, gdy została znaleziona przez strażników pokoju.
Malin wiedziała tylko tyle ,że znaleźli ją w dziupli parę kroków od ciała jej matki, była w tedy noworodkiem przy garneli ją i zapewnili ochronę, dom ,edukacje...Dziewczyna była im za to bardzo wdzięczna zważywszy jeszcze na to ,że życie z nią było jak życie z takim małym diabełkiem.
Lecz, prawda o niej samej jaką Malin znała była jednym wielkim kłamstwem.
Dziewczyna spojrzała na czarny elektroniczny budzik który, wskazywał równo 4 nad ranem.
Jakoś specjalnie ta pora ją nie dziwiła, bowiem zawsze po tym koszmarze budziła się równo o 4.
Zrezygnowana wstała z łóżka i spojrzała w duże, owalne lustro stojące przy zabytkowej komódce.
Zawsze robiła tak po przebudzeniu .
Ujrzała burzę, czarnych, rozczochranych, długich włosów, duże zielonkawe kocie oczy obramowane ciemnymi, długimi rzęsami.Przeraźliwe, wręcz bladą skórę, rumiane policzki trochę piegów i niewysoką postać.
W lustrze Malin ujrzała siebie.
Była piękna, lecz najbardziej chciała by być zwykłą siedemnastolatką, niewyróżniającą się z tłumu pozostałych siedemnastolatek.
Z jej ust wydobył się cichutki jęk.
Po czym podeszła do starej zabytkowej szafy i wybrała błękitny topik i szare dresy.Odłożyła je na krzesło, po czym podążyła do łazienki i ogarnęła się po czym ubrała i związała swe długie włosy w kitkę.
Cichutko zeszła na dół i zrobiła sobie śniadanie i zauważywszy ,że na kanapie śpi Anthony postanowiła go obudzić ,a tak ze zwykłej złośliwości.
Zakradła się do kanapy po czym nachyliła i już miała krzyknąć, gdy ten nagle otworzył oczy i z chwycił ją tak ,że najpierw wylądowała na nim ,a potem oboje spadli z kanapy.
-ANTHONY!-darła się na cały głos, Malin przygwożdżona przez Tony'ego.
Anthony był wyjątkowo perfidnym stworzeniem.
Był o 4 lata starszy od Malin miał brązowe, zawsze potargane włosy oraz przenikliwe, zielone oczy.
Jako strażnik pokoju był oczywiście wysportowany.
Był psem na baby tak zawsze mówiła o nim Malin.
W sumie ona także kiedyś była w nim szaleńczo zakochana ,ale po pewnym zdarzeniu szybko się odkochała.
Tony drażnił się z Malin ,a ona z nim.Uwielbiała go denerwować i uprzykrzać mu życie, jak się tylko dało teraz, Tony leżał na wydzierającej się i wijącej pod nim Malin.
-Cii, wariatko obudzisz wszystkich!-teraz to on zaczął się na nią wydzierać ze złośliwym uśmiechem ,obserwował jak próbuje zrzucić go z siebie.
-ZEJDŹ ZE MNIE!-przekrzykiwała go ciemnowłosa.
Całą to dziwaczną scenę, niestety musiał przerwać donośny głos, pewnego dość zrzędliwego i niezadowolonego, obudzeniem o tak nieludzkiej porze mężczyzny.
-JENSEN!-ryknął niczym rozwścieczony lew, starszy mężczyzna. - ZŁAŹ Z NIEJ ,ALE JUŻ-odparł nadal zbulwersowany ,a Tony posłusznie zszedł z Malin i ba!
Jeszcze podał jej rękę, którą dziewczyna odrzuciła i sama szybko i z gracją powstała i otrzepała się po czym niespiesznie spojrzała na mężczyznę który, był mocno wkurzony.
-Anthony Jensen, jeżeli masz takie pokłady energii i to już z samego rana to zalecał bym byś trochę potrenował lub poszedł na patrol,czy misję ,a nie robisz to co robiłeś przed chwilą z Malin-odparł już trochę spokojniej. - A, poza tym co do cholery jasnej naszło was na "zabawę" o tak nieludzkiej porze.-odparł zaciskając pięści.
Malin oglądała swoje paznokcie zupełnie go ignorując, po czym gdy mężczyzna skończył swój wywód spojrzała na niego z leniwym uśmiechem i odparła
-Och, Victorku nie denerwuj się tak bo, ci żyłka pęknie...A, poza tym to był sprawdzian waszej gotowości i jak widać tylko ciebie zdołały obudzić nasze krzyki -dodała puszczając mu oczko.
-Nas wszystkich one obudziły -rozległ się chór głosów i trójka ludzi odwróciła się w stronę dużych dębowych schodów.
Stali na nich wszyscy strażnicy pokoju, mieszkający lub tymczasowo pomieszkujący w ogromnym budynku w którym mieszkała Malin.
-Ups!-szepnęła dziewczyna i zaśmiała się nerwowo - To wszystko jego wina! To on mnie napadł!-odparła szybko wskazując na Tony'ego.
Zebrani wydali zbiorowe westchnienie, po czym dało się słyszeć "Jasne" i powoli powlekli się do swoich pokojów.
-No ,a teraz jeżeli nie śpicie to na pole treningowe ćwiczyć ! Już, już!-krzyknął i zaklaskał zachęcająco w dłonie.
-No to ja spadam-odparła ciemnowłosa udając się na górę, niestety Tony złapał ją za tył koszuli i podciągnął do góry
-Hola, hola ,a ty gdzie ! Było mnie nie budzić ,a teraz dam ci w kość!-odparł i zaśmiał się złowróżbnie, po czym przerzucił Malin przez ramie, jak worek ziemniaków ,a ta zaczęła się wierzgać jak to miała w zwyczaju
-Nie doczekanie, to prędzej ja ci skopię ten twój wyglanciusiowany tyłek!-odgrażała się ,a Victor zaśmiał się tylko i poszedł na górę.
Dziękuję za SPAM. Czy napisanie komentarza do rozdziału, jest aż takie absorbujące, że nie znalazłaś minutki, aby to uczynić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jak wyżej.
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o opowiadanie to zaczyna się nieźle. Zmień czcionkę bo jest tragiczna i nie da się praktycznie czytać. Popracuj jeszcze nad opisami miejsc i interpunkcją. Myślę, że pomysł masz dobry, wykonanie nieco słabsze więc popracuj jeszcze. Wiem, że z czasem wszystko się ustabilizuje i będzie ok.
Pozdrawiam.
http://fantasies-sherry.blogspot.com
Nieładnie tak spamować. Nu, nu. Interpunkcja tragiczna, akapitów nie ma, tekst niewyjustowany - Pirusz nie czyta.
OdpowiedzUsuńMasz, oto krótki poradnik, oby Ci się przydał:
Zacznijmy od znaków, za którymi stawiamy spację, ale nie stawiamy jej przed nimi:
.
,
:
;
…
!
?
…?
…!
?!
!?
Przykład:
Nie lubię cię. Fakt, zawsze byliśmy ze sobą szczerzy, ale… Chcesz coś mi powiedzieć?
Nawiasy i cudzysłów.
Wewnątrz nie stawiamy spacji.
Przykład:
(Lubię ten kolor).
Jeśli są w środku zdania, stawiamy spację przed i za nimi.
Przykład:
Skądś znam ten kolor (choć jestem daltonistą) i wiem, że go lubię.
Jeśli po cudzysłowie lub nawiasie występuje inny znak, nie stawiamy między nimi spacji.
Przykład:
Byłam nim bardzo zauroczona (choć nie myślałam zbyt trzeźwo), ale on wolał mojego kolegę.
Nawias i cudzysłów kontra ukośnik!
Między nimi nie ma spacji.
Przykład:
Jego ulubiona książka to „Harry Potter”/„Zmierzch”.
Spacji nie stawiamy ani przed, ani po znaku:
/
-
(dywiz, oddziela on połączone wyrazy)
Przykład:
Jesteś kobietą/mężczyzną.
Flaga Polski jest biało-czerwona.
Myślnik (—, –)
Spację stawiamy i przed, i po znaku.
Przykład:
Był wysoki — zahaczał głową o sufit.