Zagryzłam wargę. No i co ja mu teraz powiem?
Nie. Zdecydowanie muszę to przemyśle, przecież to oświadczyny takie poważne... Czemu moje serce bije jak szalone?Czyżbym naprawdę już coś do niego czuła? Nie... Nie jeszcze raz nie! Muszę to przemyśleć.
Zarumieniłam się pod tym przewiercającym spojrzeniem Edena. Czyżby wymagał ode mnie, że tak ważną decyzję podejmę teraz?
-Edenie... Ja nie mówię nie, ale też nie mówię tak ja... Po prostu muszę to przemyśleć wybacz...-dodałam i już miałam wyjść gdy schwycił mnie za dłoń.
Uśmiechnął się krzywo jak by z bólem.
-Rozumiem... Ale, weź to. Wiem, że to nie pierścionek, ale należał do mojej siostry... Była wielką kobietą, tak samo piękną jak ty i silną... Szkoda, że zmarła tak młodo biedna... Oj biedna starsza siostra Cecylia...No, ale cóż... Może taki był jej los?Przecież jej samo imię... Ślepa... Tak nie widziała tego co ją zabiło, a to było tak blisko... Więc pozwól -tu odwrócił mnie podniósł me włosy do góry i zapiął. Od razu poczułam ciężar medalionu na swojej piersi. Pieszczotliwie dotknęłam go dłonią.
-Och, Dziękuje i przykro mi nie wiedziałam że miałeś siostrę...
-Nie szkodzi co było nie wróci... W sumie to nawet jej nie pamiętam -uśmiechnął się i ponaglił mnie dłonią.- Idź jestem pewien, że Fantine podsłuchuje pod drzwiami i chce cię o wszystko wypytać...-Zaśmiał się i w tej chwili drzwi otworzyły się, a w nich stanęła Fanny.
-Cholerne drzwi! Nic przez nie, nie słychać nawet z szklanką!-oburzyła się trzymając swoje lusterko. - Podglądałam was. To racja, ale tak robią wszystkie pokojówki, a poza tym nic nie słyszałam tylko widziałam... Cholerne grube drzwi. Po co ci takie?-zwróciła się do Edena prychnęła jak kotka i chwyciła mnie za dłoń siłą niemalże wywlekając z jego pokoju.
-No, a teraz mi wszystko opowiesz-odparła wesoło niemalże podskakując i otwierając drzwi do mojego pokoju i siadając po turecku na podłodze.
-Mów. Chce wiedzieć wszystko - powiedziała podekscytowana niezwykle, chyba zaczynałam lubić tą anielską twarz skrywającą diabła jakim była Fanny.
-Eden mi się oświadczył.-powiedziałam dotykając medalionu.
-I co?Zgodziłaś się?-zapytała niemalże wskakując na mnie.
-Nie.
-Odrzuciłaś go?
-Nie.
-To co do diabła zrobiłaś?Eden to świetny facet, zobacz jaki ma kaloryfer nic tylko brać.
-Fantine, nie liczy się wygląd, ale to co w środku wiesz jest takie przysłowie...-tu przerwałam widząc gromiące spojrzenie Fanny.
-Tak właściwie to dał mi to-wskazałam na medalion. Fantine podpełzła do mnie bliżej i chwyciła czerwony kamień w swe dłonie.
-Myślałam, że go wyrzucił... Przecież to talizman Cecylii...!-powiedziała w zamyśleniu i postukała w kamień. Poruszył się. A, raczej coś w nim. Płyn.
-Ach, przecież to niemożliwe!-gadała dalej Fantine - Myślałam, że całe jej ciało, dusza krew i kości zostały spalone, a tu proszę...-gadała dalej
-Fan. Zaczynam się trochę ciebie bać... O co chodzi?-spytałam zaciekawiona
-W tym talizmanie. W tej rzeczy, która należała do Cecylii. Jest krew. Krew Cecylii co oznacza, że ona tak do końca nie przepadła... Znaczy mam nadzieje, że się nie mylę.-powiedziała i trochę zrozumiałam, ale "trochę" to za mało.
-Co to znaczy?
-Nic. Dowiesz się w swoim czasie - uśmiechnęła się tajemniczo - A, właśnie. Co zamierzasz zrobić z Edenem?
-Nie wiem... Chyba się zgodzę...-powiedziałam nie widząc innej opcji.
-Super. Idę mu powiedzieć, że chcesz się spotkać! Yeep! Jestem taka podekscytowana! -odparła i w podskokach wyszła z pokoju.
Padłam na łóżko w dłoniach obracając kamień. Kamień napełniony krwią. Krwią siostry Edena i Babel'a.Siostry, której nie znałam i przyglądając się bliżej tej sprawie tym bardziej byłam ciekawa, o co chodziło Fanny.
Nie minęło dwóch minut od wyjścia Fantine kiedy znów, ona wbiegła i zaczęła coś krzyczeć, że "szybko", "Ogród", "Suknia" i w tym wszystkim była tak podekscytowana, że skakała jak jakiś nakręcany bączek byłam ciekawa czy z nią to tak jak z dzieckiem. Wyczerpie się energia i idzie spać?Nie. Chyba Fantine była niezniszczalna, bo chwilę potem wciskała mnie w jasnoczerwoną suknię i upinała mi włosy. Po paru chwilach byłam gotowa. Fanny wypchnęła mnie przez drzwi i kazała iść na dół, potem do ogródka do altanki.
Zdążyłam jeszcze usłyszeć "Miłość! Miłość czuję w powietrzu!" i "Altanka! Ach, to takie romantyczne!".
Wywróciłam oczyma i poszłam zgodnie z jej instrukcjami.
W altance czekał na mnie wystrojony Eden. Wyglądał bosko. Zarumieniłam się. Znowu.
-Ptaszki ćwierkały, że chcesz mi coś powiedzieć?-szepnął do ucha Eden.
-Jeżeli przez ptaszki masz na myśli pokojówkę o mentalności dwunastolatki to tak.-powiedziałam - Tak - dodałam po chwili.
Eden spojrzał na mnie.
-Tak wyjdę za ciebie.-powiedziałam i rzuciłam mu się w ramiona
____________________
To znów ja. Z nowym rozdziałem.
Nie bójcie się nie będzie tak sielankowo bo ja mam pewne zue plany buhahaha! Więc czekajcie w napięciu co będzie dalej. Czy Cellia ucieknie z pod ołtarza?A może to Eden ucieknie może nie z pod ołtarza ale gdzieś daleko a Cellia będzie musiała go odnaleźć? Troszeczkę już chyba zdradziłam ale co tam! Porcja małej sielanki się przyda mam nadzieje że was zbytnio tym rozdziałem nie zanudziłam?
Cytat - Elias Canetti
Nie, nie zanudziłaś, ale muszę przyznać, że inaczej sobie wyobrażałam reakcję Cel.
OdpowiedzUsuńFan lubię coraz mniej, a wiesz dlaczego? Na za dużo sobie pozwala. Gdybym ja miała taką pokojówkę, która narzeka, że przez drzwi nic nie słychać, to bym ją skopała.
Ale dobra, czekam na "ucieczkę". ;)
Ej! Fan ma być natrętna bo tak... To jej urok a poza tym Cell nie kopie ludzi. To niehumanitarne. Znaczy jak się w kurzy to tak ale no wiesz była zaszokowana bo dostała błyskotkę itp. No^^
OdpowiedzUsuńfantastyczne :) czekam na ciag dalszy :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versalite Blogger, kochana. :3
OdpowiedzUsuńWięcej szczegółów na www.piekielne-wrota.blogspot.com